Archiwum sierpień 2008, strona 3


sie 15 2008 JAK NIEWIELE TRZEBA
Komentarze: 0

JAK NIEWIELE TRZEBA

194.

Aby wydostać się na suchy ląd z bagna codziennego życia, którego utrapieniem jest zdobywanie tylko materialnego ziemskiego.

A wystarczy dodać tylko duchowe i je rozwinąć, doprowadzić do rozkwitu i nim kierować się cały czas.

Skutkiem takiej zmiany wszystko diametralnie zmieni się, najpierw we wnętrzu takiej osoby, a później w jej bezpośrednim otoczeniu, wszystko uszlachetni się i pomnoży wielokrotnie dobro.

Kto tak dziś nie żyje i zajmuje go tylko ziemska praca, tkwi w bagnie ciemnego rozumowego życia, gdzie strach, zniszczenie, wszelkie zło mocno tkwi, gdyż karmi się i nikt tego nie widzi, bo widzieć nie chce!

Dopiero jakaś tragedia, większa katastrofa trochę go zmiękczy, lecz już po kilku dniach, jest z powrotem w swym bagnie codziennym. W wydarzeniach, gdzie zginęło więcej ludzi przyczyny wszyscy szukają w ziemskim, nie w tym, że ludzi tych, co zginęli łączyło lenistwo, wygodne tylko ziemskie życie.

I tak zaistniała ziemska katastrofa i jej sens, niewielu zawróci ze złej ich obecnej drogi, więc następne wydarzenia zbiorą jeszcze większe żniwo, więcej dotknie ludzi bezpośrednio.

I tak długo będzie się to działo, aż zrozumiecie swój błąd i wyciągniecie właściwe wnioski i się zmienicie, albo was zabraknie, nie będzie już kogo chować.

Każdego, kto żyje bez właściwej świadomości duchowej czeka na jego drodze tragedia, która jako suma, wynik dodatni z całego jego bytu się przejawi, nagroda każdego dopadnie, a w większości dla was jest to najsurowsza kara.

I tak martwi grzebią swoich martwych już za ziemskiego życia, które jest pustym ziemskim przebywaniem na tej Ziemi, w bagnie ciemności, lecz jak zawsze nie wierzycie, wydarzenia nadchodzące ukażą wam jednak, że wina jest po waszej stronie i że odwróciliście się od czystych nauk, które były podawane wam przez Boga.

Cóż, wiecie lepiej, to pewnie i wnioski są takie same jak i wy, tylko ziemskie, ciężkie, ciemne, a szans na ratunek już dla was nie ma, sami z Bożych łask się wykluczyliście i stanęliście obok, ignorując jakiekolwiek ostrzeżenia płynące z góry, gdzie panuje duch, a nie wasz ziemski rozum, mocno w ziemskim zakotwiczony.

Uczeń, to taki, który się uczy i według nauki postępuje, i tak żyje, starając się sam ulepszyć.

A obecna ludzkość, czego się nauczyła i dokąd zmierza, z dna przepaści nie da się już powstać, gdyż upadek kosztował i trzeba było zapłacić swoim życiem.

Kiedy zobaczycie, że wszystkie wasze drogi, te leniwe i wygodne kończą się na samym dnie?

Ryba, która żyje przy dnie, od wielu pokoleń, nie zaczerpnie świeżego powietrza, a i promień Światła ją nie dotknie, tam panuje wysokie ciśnienie, które leniwe twory mocno trzyma przy dnie, taki gatunek zdeformowany wkrótce zaniknie, gdyż ich życie pozbawione jest ruchu, o duchu nie wspomnę, ponieważ w sektach, Kościołach i religiach go nie ma, choć wszyscy mówią o duchowych pojęciach, które wypaczyli jak i sami siebie.

Czy da się pomóc?

A czy wy tej pomocy chcecie?

I czy z niej w należyty sposób skorzystacie, jak od wielu wieków skutecznie ją odrzucacie od siebie?

Cóż, kolejne wydarzenia znów pokażą wam, że sens waszego pobytu na tej Ziemi jest niewłaściwy i znów się w ziemskim, ciężkim, ciemnym zatracicie.

Smutne to dla was i dla ciemności, gdyż w walce przeciw Światłu, której się podjęliście, zginiecie wszyscy, gdyż woli Bożej nie słuchaliście i nadal nie słuchacie.

Wasz marny wybór i wasze marne życie się kończy, aż do ostatniego, triumf odniesie na pewno Światło, a ci, co niosą sztandary czyste wysoko zostaną podniesieni, gdyż oni umiłowali Jasnego Pana najmocniej i życie swoje dla Stwórcy poświęcili, służąc gorliwie i chętnie.

I takich czystych duchów zastępy na tej Ziemi niech rosną, a drogi ich niech zmierzają do Stwórcy przeze mnie, przez bramę, która obecnie jest tu na Ziemi. Ilu przejdzie? Tylko czyści innych wymiecie w wielkiej ziemskiej skali!

sie 14 2008 CZASY OSTATECZNE
Komentarze: 0

CZASY OSTATECZNE

193.

Obecnie dobiegają końca, to jak wiecie naturalny proces rozkładu wszystkiego, co w materii osiągnęło najwyższą dojrzałość.

Oprócz materii rozkłada się również wszystko, co się do niej przywiązało, utkwiło w niej.

Od tego czasu wszystko zaczyna coraz mocniej dążyć do rozkładu, czyli wszystko musi przejść proces rozkładu, aby później mogło powstać odrodzone. Czyli Ziemia zniknie, aby mogła powstać czysta nowa forma dziewicza.

Siły, które współbrzmią w woli Bożej wykonują swoją pracę, ludzkie duchy, które są związane z Ziemią wraz z nią się zatracą i również się rozłożą tracąc swoją świadomość siebie samego.

Wiecie również, że po oczyszczeniu Ziemi z wszelkiego ciemnego, czyli również tych ziemskich ludzi, którzy nie współbrzmią w woli Bożej, ma powstać odblask Królestwa Niebieskiego na Ziemi na tysiąc lat, lecz gdy nikt nie zostanie po oczyszczeniu, to i obietnica nikogo nie dotyczy, i Ziemia nie zostanie podniesiona ponad proces rozkładu.

Dlatego w najbliższych latach tak wielkie zmiany w ramach oczyszczenia Ziemi zajdą, że zmuszą mieszkańców, bez dyskusji do podporządkowania się żelaznej woli Bożej.

Tym wszystkim, co się nie podporządkują, nie ma co poświęcać uwagi, sami czas swój zatracili na przemiany i tracą go codziennie.

Ze zdziwieniem zobaczycie jak słowa Jana w Apokalipsie na was się wypełniają Siłą Światła.

A ponieważ w nic nie wierzycie, oprócz w swój panoszący się rozum, to też rozwijanie czegokolwiek dla was niczemu nie służy.

Moje słowa kieruję tylko do tych, co poczciwie i z całych posiadanych sił kierują się w stronę Boga, najmocniej Go sobie umiłowali i pracują poczciwie nad wszystkim, co do nich płynie, przekuwają to w codzienne życie.

Każdy na tej ziemi dostanie chleb lub popiół do jedzenia, a ofiarujący takie jadło nigdy się nie pomyli.

W momentach, gdy można zawrócić lub, gdy nadchodzi taka forma ratunku, pomocy zbawienia, pojawia się z woli Boga Ojca dłoń pomocna i ratująca.

Tonący musi dłoń pomocną poznać, podpłynąć do niej i dać się wyciągnąć do góry z kipiących topieli, i nie dać się do niej ponownie wtrącić, dlatego zachować trzeba wysoką czujność.

Czyli nie wystarczy sama obecność posła ze Światła, Zbawiciela, trzeba po rozpoznaniu Go za nim podążyć, aby oddalić się ze strefy zagrożenia. A wystarczy na drodze się potknąć, zapatrzyć, czy czegoś nie zauważyć i pomocną rękę już na zawsze można stracić, co już większość ziemskich ludzi zrobiła i tych życia się nie zmieni, oni wybrali drogę zatracenia i codziennie są coraz dalej.

Nic nie widzą, nie słyszą, nie odczuwają, dla nich ich śmierć ogłosi lekarz, jak ich ciało znajdą i rozpoznają.

Martwi grzebią martwych, to ci, co duchowo pomarli i duchowo już się nie poruszają.

Pamiętajcie: macie pomocną dłoń w Słowie Pana, które jest Miłością, a ona ma surowe wymagania i swym chłodem, niezmiennością, zgodnie z Prawem daje sprawiedliwie tak jak każdy sobie zasłużył, nie ma ani jednego niesprawiedliwego zjawiska, wydarzenia, przypadkowe zjawiska nie istnieją!

Dlatego praca duchowa nad sobą najważniejsza, a na Ziemi materialnym tylko się wspieramy, skrzydła duchowe rozwijamy, aby unieść się ze sfery, która jest sferą rozkładu, co nie zdążyło dojrzeć i nie chce tego zaniknie, straci swoje oparcie. Jak się to dokona? Apokalipsa Jana omawia to ze szczegółami.

Bądźcie wiernymi sługami swojego Stworzyciela do końca, wytrzymajcie!

sie 13 2008 CIĄGLE WĄTPIĄCY ROZUM
Komentarze: 0

CIĄGLE WĄTPIĄCY ROZUM

192.

Mózg przedni produkuje rozum, mózg tylni jest duchowy, aby wszystko grało należycie potrzebna jest współpraca i wzajemna harmonia. Każda z obu części doskonale pracuje, jeżeli to, do czego jest przeznaczona należycie wykonuje.

I tu, gdy wszechpanujący mózg przedni i jego rozum próbuje wejść na teren duchowości, niczego nie pojmuje i produkuje same wątpliwości. Całość pracy obu mózgów i ich funkcje wraz ze współpracą opisuje Przesłanie Graala »W ŚWIETLE PRAWDY«, Abd-ru-shina.

Mózg duchowy ma tą cechę, że pierwszy przyjmuje informacje z góry i poprzez sformowanie przekazuje mostem łączącym oba mózgi informację mózgowi przedniemu, który wykonując właściwie swoją pracę przetwarza informację w mowę, pismo czy obraz.

Większość ludzi swym nadmiernym myśleniem, każdy sygnał z góry poddaje wątpliwościom, jego bliźni robią to samo i rozum przedni nie dopuszcza do głosu swego ducha, wiążąc sami siebie blisko przy ziemi w środowisku, gdzie panuje mózg przedni.

A taka jednostronna praca spowodowała przez wiele tysiącleci deformację, mózg przedni nadmiernie się rozrósł, a mózg duchowy nieużywany stopniowo zanikał, był coraz mniej używany, a most łączący oba mózgi praktycznie został zerwany.

Mózg przedni i jego produkt rozum to narzędzie, aby poruszać się po Ziemi. Mózg tylny duchowy to narzędzie, aby odbierać z góry, z duchowości, ze Światła, tędy duch się przejawia.

Mózg przedni związany ściśle ze swoim ciałem, które ożywia duch ludzki, poprzez mózg tylny duchowy steruje swoim narzędziem.

A tu ludzie ziemscy dali się ciemnościom zwabić tylko materialnym życiem i odcięli się od siebie samych, i tak stali się najdłużej uwięzionym więźniem w swoich własnych ciałach.

Strażnikiem jest rozum, a jego panem Lucyfer, który jako leniwy sługa się zatracił jak Judasz nadmiernym myśleniem. Dlatego wszystko, co płynie z ducha przez uczucia, z wnętrza, na początku trzymający władzę rozum atakuje i ciągle z wielkim sprytem wątpliwości produkuje, chce dowodów, a gdy go otrzyma to chce jeszcze więcej, aż w takim postępowaniu się zagryzie!

Większość ziemskich ludzi jak niewolnicy nie poznają sami siebie, że są duchowi, są już zbyt leniwi, terrorysta rozum w szachu wątpliwości ich nieustannie trzyma, aż do zagłady.

A wystarczy badać, sprawdzać i logicznie wyciągać wnioski z codziennego życia, a szybko się dochodzi do sedna i zaczyna coraz mocniej, i więcej używać swojego mózgu duchowego, odzyskiwać łączność z samym sobą, a mózg przedni wraca na swoje należne miejsce i jest dobrze służącym narzędziem.

Kto tak postępuje? Oby było was jak najwięcej, to szczęśliwi i radośnie działający ziemscy ludzie, którzy stają się prawdziwym człowiekiem i nie chcą nic innego tylko służby Stwórcy, przecież Stwórca wie, co to doskonałe szczęście.

Wszystko, co duch ludzki potrzebuje otrzyma z góry, Ziemia to tylko parę klas nauki, ale może dla was być więzieniem, gdzie kat rozum wasz własny, swoim tylko ziemskim życiem przygotował wam krzesło elektryczne, szubienicę i szafot, macie wybór i śmierć wieczna z waszym chybionym życiem.

Cóż, wystrzegajcie się niewolnictwa i jednostronności jak jeszcze jesteście w stanie.

Możecie jeszcze uciec z więzienia, które wasz rozum wam stworzył z samych krat wątpliwości.

Weźcie się do pracy nad sobą samym, albo we własnych celach gińcie zgodnie ze swoim własnym wyborem, skoro tak sobie życzycie i tak wygląda wasze dobro zdeformowane jak wy sami.

sie 12 2008 BEZ DWÓCH ZDAŃ
Komentarze: 0

BEZ DWÓCH ZDAŃ

191.

Należy pamiętać, że korzenie swojego pochodzenia mocno w rzeczywistości tkwią, a rzeczywistością najwyższą jest Bóg, od zawsze wraz ze sformowanym bezpośrednim promieniowaniem, boskim istotnym!

Wszystko inne powstało później, zostało stworzone przez Słowo Pana, stworzenie powstało z Woli Bożej, z Imanuela i rozwinęło się przez Parsifala, Alfę i Omegę, rozpoczęło się i się kończy w Parsifalu.

Im wyżej tym bardziej wszystko rzeczywiste i zarazem czystsze, aż do najwyższej doskonałości, która tkwi w bezistotnym Stwórcy.

Materia jest najgęstszą formą, najbardziej oddaloną od Światła, a Ziemia jest tym miejscem w Efezie, gdzie jeszcze mogło bezpośrednio zakotwiczyć Światło, inaczej duchowe, zanurzone w materię objęte ciemnością nie mogłoby się wydostać, aż do momentu Sądu Ostatecznego, tracąc przy tym naturalnym procesie jednak uzyskaną wcześniej swą świadomość.

Lecz Miłość Najwyższego, Wiecznego Stwórcy nie pozostawia tęskniących do Niego ludzkich duchów bez pomocy i zsyła im ją, ziemscy ludzie są nieustannie prowadzeni, a ponieważ ludzkość odeszła dobrowolnie od Światła, dając się prowadzić w dół ciemnościom, to żaden wysłannik, prorok nie miał tyle siły, aby przed Sądem, przed rozkładem zawrócić ludzkość ze złej drogi, a ściślej mówiąc dla kilku ludzkich duchów, którzy mieli w sobie czujną tęsknotę do Stwórcy, pozostali byli już z własnego wyboru zatraceni, nie do uratowania, choć wysiłkiem ze swej strony mogli to zmienić.

I gdy Abd-ru-shin wraz z Ismanami utworzył na Ziemi nowy ład w połączeniu z Arabami, stworzył Księstwo nazywając je ISRA, to tylko swą obecnością, jako Syn Boga Ojca mógł tego dokonać, tu Wola Boża w jego formie jako Księcia arabskiego dokonała właściwą przebudowę.

Całe państwo rosło w siłę czerpiąc ze Światła, z Jego bezpośredniej obecności. Mojżesz nie wykonałby swego zadania, gdyby nie prowadziła go Wola Boża, został powołany osobiście do służby Bogu przez Abd-ru-shina, najwyższego Króla Parsifala!

Światło mogło się rozlać po całym ziemskim świecie, lecz ludzie dalej otwarci byli na ciemność, przed Światłem pozostawali w zamknięciu. Morderstwo dokonane przez narzędzie ciemności na Księciu Światła określa jednoznaczny stosunek do Niego ludzkich duchów.

Mojżesz czerpiąc z zakotwiczonego Światła na Ziemi wyprowadził lud izraelski, który dojrzał w swej wędrówce wieloletniej i osiadł na ziemi, gdzie zapuścił korzenie.

Mojżesz mając wysokie prowadzenie dał ziemskim ludziom prawa od Boga, aby mogli w Świetle się budować.

Po wielu stuleciach naród izraelski zdeformował prawa swym rozumem tak dalece, że znów Stwórca w swej Miłości wyciągnął pomocną rękę dla tęskniących do Światła, cały naród mógł zawrócić jeszcze na światłą drogę.

Miłość Boża, poseł Światła, Jezus Chrystus, Syn Boży w narodzie, Jan Chrzciciel Go zapowiedział i rozpoznał.

A lud izraelski zawiódł, odwrócił się od swego Stwórcy, a Jego, posłanego Syna zamordował!

I znów ciemności zdeformowały Słowo Boże, Kościoły i religie robią to nadal od dwóch tysiącleci, pogłębiając się coraz więcej.

Nadszedł dla Ziemi Sąd Ostateczny poprzez przyjście drugi raz Abd-ru-shina w 1875 roku, który spisał, dał sam siebie, Słowo Boże, gdyż taka została już jedyna jeszcze dla ludzkich duchów droga do Światła nowa otwarta. I ludzkość Syna Człowieczego nie poznała, odrzucając Słowo Pana, naród wybrany Niemcy poszły ciemną drogą, internowany Syn Człowieczy, Syn Boga Imanuel odszedł z Ziemi w roku 1941.

I tak na przestrzeni ludzkość zawodziła sama siebie pokazując, że jej nie zależy, oprócz kilku ludzkich duchów, której ciemności nie zmogły.

W roku 1962 pojawił się Syn Boży, czy też ludzkość zawiedzie, czy Sąd Boży, który jest w końcowej fazie, ich byt na wieki zakończy.

Miłość Boga Ojca jest dla was niepojęta, a ci, którzy jeszcze tęsknią do Stwórcy mogą z materii się wydostać i czy znów tylko kilka duchów się wyzwoli, może więcej, zobaczymy, lecz teraz wszystko wam już ucieka i spokoju wam już nie da, zawsze jednak można liczyć na Miłość, lecz na nią, na Światło trzeba się otworzyć i ku niemu iść.

Ja się nie ukrywam przed wami, Bóg Ojciec w swej Miłości posłał mnie drugi raz, aby wyzwolić z ciemności tęskniących do Światła, lecz to wy macie szukać i odnaleźć drogę do posła Bożego, inaczej nie będzie!

Pomagam tylko tym, co chcą jeszcze zdążyć się uratować, inni wraz z ciemnościami na waszych oczach się zatracają już dziś, przecież Sąd Ostateczny zapoczątkował Syn Człowieczy, Abd-ru-shin w 1875 roku, a teraz się kończy, a wy w nim!

Bądźcie czujni, bo tylko raz przejdziecie koło Miłości i więcej Jej nie zobaczycie, waszą drogę przepaść zakończy!

sie 11 2008 CZAS PRZEMIANY ZACHODZĄCEJ
Komentarze: 0

CZAS PRZEMIANY ZACHODZĄCEJ

190.

Wymaga wiele wyrzeczeń starego, ich odrzucenie na drodze do nowego, ku Światłu i tylko stojącemu z zewnątrz może wydawać się to łatwe, lecz dla piechura wymaga użycia wszystkich swych sił, całkowitej mobilizacji, gdyż błąd może kosztować bardzo wiele, o tym piechur już wie zdobywając w drodze potrzebne doświadczenie.

Dobrego piechura poznać można po tym, że ciągle idzie i to z nową ochotą, on wie, że zatrzymać się nie może, tu głęboko w sobie słyszy wyraźnie: »NIE!«

Idąc po tej drodze ku Światłu, które coraz mocniej jest dla niego rzeczywistością, zdobywa wszystko, co mu jest potrzebne do życia, na początku nic nie miał, co by go obciążało, bo się z tym pożegnał i obecnie wie, że nic do siebie z drogi nie weźmie, gdyż to go niepotrzebnie obciąży i zatrzyma.

Podczas tej wędrówki największym jego skarbem i druhem są jego osobiste przeżycia, te wchłania w siebie całym duchem, one go jak paliwo rozgrzewają, aby na dalszej drodze był buchającym płomieniem, który bucha do góry, dziękczynnymi modlitwami do Stwórcy, ten wędrowiec wie, że żyje i nikt, i nic z jego drogi go już nie zawróci.

I choć pokuszenie raz z jednej, a niewypalone żądze z drugiej strony zapraszają do wspólnej sjesty i odpoczynku, choć na chwilę, on doskonale wie, że to pułapki sprytnie zastawione przez sługi ciemności, które wzmagają jego czujność, hartują i dają mu na swej drodze większą siłę, gdy ich wabienia odrzuci.

Na swej drodze widzi ostrzeżenia, to ci, którzy nie uniknęli wabienia pokuszenia i w nim się zatracili, a o swej drodze już zapomnieli, nawet nie pamiętają już, że taka droga jest, że prowadzi na same szczyty, ku Światłu wiecznemu.

Na drodze nie ma piechur wolnych dni, urlopów, on idzie cały czas do przodu i jeszcze przed nim wiele kroków, lecz o każdym nowym świcie pojawia się przed nim nowy świat, który na swej drodze poznaje cały czas i aby w nowy wejść jeszcze jaśniejszy świat, stary trzeba za sobą pozostawić, ze wszystkim, co tam jest!

Pozostaną przeżycia, które wciąż paliwem na tej drodze jaśniejącego ducha są.

I tak duch ludzki nawet nie wie kiedy stanie przed najjaśniejszą bramą, za którą biegnie dalsza droga do Najwyższego, do Stworzyciela, jedynego Boga. Bramą jest Miłość, lecz ją musi piechur rozpoznać, aby mogła swe podwoje otworzyć.

Na swej drodze widział wiele różnych bocznych furtek, wiele różnych bram, lecz takiej nie, ją musiał najpierw poczuć, aby mógł zobaczyć, musiał włożyć wszystko, całe swoje doświadczenie wynikające z przeżyć i zapukał… złote podwoje się ruszyły, wyszła postać, czuł i widział, że jest w tym miejscu, do którego tak uparcie dążył, wszystko, co go kusiło razem wzięte prysło. Bramę przeszedł i mógł dalej podążyć, gdzie Królestwo niejedno Najwyższego przed nim się otworzyło, jako duch zdobył swój rodzinny dom, świadom siebie samego był Bogu wdzięczny i radosnym czynem wciąż dziękował wśród takich samych jak on ludzkich duchów, różniących się tylko przeżyciami osobistymi zdobywanymi na Światła drodze.

I tak podróżnik doszedł, lecz jego dalsza droga nigdy się nie kończy, przed nim wciąż nowe możliwości, a on znowu w drodze i to bardzo szczęśliwy podróżnik.

Idź dalej podróżniku, wędrowcze i głoś na swej drodze chwałę Stwórcy, a swym życiem oddawaj Najwyższemu cześć!

Podróżnik znów zniknął za horyzontem, z nowym świtem pojawi się ponownie i tylko z osobistym bagażem, jakże jednak bogatym.