Kategoria

Przesłanie Miłości, strona 40


sie 13 2008 CIĄGLE WĄTPIĄCY ROZUM
Komentarze: 0

CIĄGLE WĄTPIĄCY ROZUM

192.

Mózg przedni produkuje rozum, mózg tylni jest duchowy, aby wszystko grało należycie potrzebna jest współpraca i wzajemna harmonia. Każda z obu części doskonale pracuje, jeżeli to, do czego jest przeznaczona należycie wykonuje.

I tu, gdy wszechpanujący mózg przedni i jego rozum próbuje wejść na teren duchowości, niczego nie pojmuje i produkuje same wątpliwości. Całość pracy obu mózgów i ich funkcje wraz ze współpracą opisuje Przesłanie Graala »W ŚWIETLE PRAWDY«, Abd-ru-shina.

Mózg duchowy ma tą cechę, że pierwszy przyjmuje informacje z góry i poprzez sformowanie przekazuje mostem łączącym oba mózgi informację mózgowi przedniemu, który wykonując właściwie swoją pracę przetwarza informację w mowę, pismo czy obraz.

Większość ludzi swym nadmiernym myśleniem, każdy sygnał z góry poddaje wątpliwościom, jego bliźni robią to samo i rozum przedni nie dopuszcza do głosu swego ducha, wiążąc sami siebie blisko przy ziemi w środowisku, gdzie panuje mózg przedni.

A taka jednostronna praca spowodowała przez wiele tysiącleci deformację, mózg przedni nadmiernie się rozrósł, a mózg duchowy nieużywany stopniowo zanikał, był coraz mniej używany, a most łączący oba mózgi praktycznie został zerwany.

Mózg przedni i jego produkt rozum to narzędzie, aby poruszać się po Ziemi. Mózg tylny duchowy to narzędzie, aby odbierać z góry, z duchowości, ze Światła, tędy duch się przejawia.

Mózg przedni związany ściśle ze swoim ciałem, które ożywia duch ludzki, poprzez mózg tylny duchowy steruje swoim narzędziem.

A tu ludzie ziemscy dali się ciemnościom zwabić tylko materialnym życiem i odcięli się od siebie samych, i tak stali się najdłużej uwięzionym więźniem w swoich własnych ciałach.

Strażnikiem jest rozum, a jego panem Lucyfer, który jako leniwy sługa się zatracił jak Judasz nadmiernym myśleniem. Dlatego wszystko, co płynie z ducha przez uczucia, z wnętrza, na początku trzymający władzę rozum atakuje i ciągle z wielkim sprytem wątpliwości produkuje, chce dowodów, a gdy go otrzyma to chce jeszcze więcej, aż w takim postępowaniu się zagryzie!

Większość ziemskich ludzi jak niewolnicy nie poznają sami siebie, że są duchowi, są już zbyt leniwi, terrorysta rozum w szachu wątpliwości ich nieustannie trzyma, aż do zagłady.

A wystarczy badać, sprawdzać i logicznie wyciągać wnioski z codziennego życia, a szybko się dochodzi do sedna i zaczyna coraz mocniej, i więcej używać swojego mózgu duchowego, odzyskiwać łączność z samym sobą, a mózg przedni wraca na swoje należne miejsce i jest dobrze służącym narzędziem.

Kto tak postępuje? Oby było was jak najwięcej, to szczęśliwi i radośnie działający ziemscy ludzie, którzy stają się prawdziwym człowiekiem i nie chcą nic innego tylko służby Stwórcy, przecież Stwórca wie, co to doskonałe szczęście.

Wszystko, co duch ludzki potrzebuje otrzyma z góry, Ziemia to tylko parę klas nauki, ale może dla was być więzieniem, gdzie kat rozum wasz własny, swoim tylko ziemskim życiem przygotował wam krzesło elektryczne, szubienicę i szafot, macie wybór i śmierć wieczna z waszym chybionym życiem.

Cóż, wystrzegajcie się niewolnictwa i jednostronności jak jeszcze jesteście w stanie.

Możecie jeszcze uciec z więzienia, które wasz rozum wam stworzył z samych krat wątpliwości.

Weźcie się do pracy nad sobą samym, albo we własnych celach gińcie zgodnie ze swoim własnym wyborem, skoro tak sobie życzycie i tak wygląda wasze dobro zdeformowane jak wy sami.

sie 12 2008 BEZ DWÓCH ZDAŃ
Komentarze: 0

BEZ DWÓCH ZDAŃ

191.

Należy pamiętać, że korzenie swojego pochodzenia mocno w rzeczywistości tkwią, a rzeczywistością najwyższą jest Bóg, od zawsze wraz ze sformowanym bezpośrednim promieniowaniem, boskim istotnym!

Wszystko inne powstało później, zostało stworzone przez Słowo Pana, stworzenie powstało z Woli Bożej, z Imanuela i rozwinęło się przez Parsifala, Alfę i Omegę, rozpoczęło się i się kończy w Parsifalu.

Im wyżej tym bardziej wszystko rzeczywiste i zarazem czystsze, aż do najwyższej doskonałości, która tkwi w bezistotnym Stwórcy.

Materia jest najgęstszą formą, najbardziej oddaloną od Światła, a Ziemia jest tym miejscem w Efezie, gdzie jeszcze mogło bezpośrednio zakotwiczyć Światło, inaczej duchowe, zanurzone w materię objęte ciemnością nie mogłoby się wydostać, aż do momentu Sądu Ostatecznego, tracąc przy tym naturalnym procesie jednak uzyskaną wcześniej swą świadomość.

Lecz Miłość Najwyższego, Wiecznego Stwórcy nie pozostawia tęskniących do Niego ludzkich duchów bez pomocy i zsyła im ją, ziemscy ludzie są nieustannie prowadzeni, a ponieważ ludzkość odeszła dobrowolnie od Światła, dając się prowadzić w dół ciemnościom, to żaden wysłannik, prorok nie miał tyle siły, aby przed Sądem, przed rozkładem zawrócić ludzkość ze złej drogi, a ściślej mówiąc dla kilku ludzkich duchów, którzy mieli w sobie czujną tęsknotę do Stwórcy, pozostali byli już z własnego wyboru zatraceni, nie do uratowania, choć wysiłkiem ze swej strony mogli to zmienić.

I gdy Abd-ru-shin wraz z Ismanami utworzył na Ziemi nowy ład w połączeniu z Arabami, stworzył Księstwo nazywając je ISRA, to tylko swą obecnością, jako Syn Boga Ojca mógł tego dokonać, tu Wola Boża w jego formie jako Księcia arabskiego dokonała właściwą przebudowę.

Całe państwo rosło w siłę czerpiąc ze Światła, z Jego bezpośredniej obecności. Mojżesz nie wykonałby swego zadania, gdyby nie prowadziła go Wola Boża, został powołany osobiście do służby Bogu przez Abd-ru-shina, najwyższego Króla Parsifala!

Światło mogło się rozlać po całym ziemskim świecie, lecz ludzie dalej otwarci byli na ciemność, przed Światłem pozostawali w zamknięciu. Morderstwo dokonane przez narzędzie ciemności na Księciu Światła określa jednoznaczny stosunek do Niego ludzkich duchów.

Mojżesz czerpiąc z zakotwiczonego Światła na Ziemi wyprowadził lud izraelski, który dojrzał w swej wędrówce wieloletniej i osiadł na ziemi, gdzie zapuścił korzenie.

Mojżesz mając wysokie prowadzenie dał ziemskim ludziom prawa od Boga, aby mogli w Świetle się budować.

Po wielu stuleciach naród izraelski zdeformował prawa swym rozumem tak dalece, że znów Stwórca w swej Miłości wyciągnął pomocną rękę dla tęskniących do Światła, cały naród mógł zawrócić jeszcze na światłą drogę.

Miłość Boża, poseł Światła, Jezus Chrystus, Syn Boży w narodzie, Jan Chrzciciel Go zapowiedział i rozpoznał.

A lud izraelski zawiódł, odwrócił się od swego Stwórcy, a Jego, posłanego Syna zamordował!

I znów ciemności zdeformowały Słowo Boże, Kościoły i religie robią to nadal od dwóch tysiącleci, pogłębiając się coraz więcej.

Nadszedł dla Ziemi Sąd Ostateczny poprzez przyjście drugi raz Abd-ru-shina w 1875 roku, który spisał, dał sam siebie, Słowo Boże, gdyż taka została już jedyna jeszcze dla ludzkich duchów droga do Światła nowa otwarta. I ludzkość Syna Człowieczego nie poznała, odrzucając Słowo Pana, naród wybrany Niemcy poszły ciemną drogą, internowany Syn Człowieczy, Syn Boga Imanuel odszedł z Ziemi w roku 1941.

I tak na przestrzeni ludzkość zawodziła sama siebie pokazując, że jej nie zależy, oprócz kilku ludzkich duchów, której ciemności nie zmogły.

W roku 1962 pojawił się Syn Boży, czy też ludzkość zawiedzie, czy Sąd Boży, który jest w końcowej fazie, ich byt na wieki zakończy.

Miłość Boga Ojca jest dla was niepojęta, a ci, którzy jeszcze tęsknią do Stwórcy mogą z materii się wydostać i czy znów tylko kilka duchów się wyzwoli, może więcej, zobaczymy, lecz teraz wszystko wam już ucieka i spokoju wam już nie da, zawsze jednak można liczyć na Miłość, lecz na nią, na Światło trzeba się otworzyć i ku niemu iść.

Ja się nie ukrywam przed wami, Bóg Ojciec w swej Miłości posłał mnie drugi raz, aby wyzwolić z ciemności tęskniących do Światła, lecz to wy macie szukać i odnaleźć drogę do posła Bożego, inaczej nie będzie!

Pomagam tylko tym, co chcą jeszcze zdążyć się uratować, inni wraz z ciemnościami na waszych oczach się zatracają już dziś, przecież Sąd Ostateczny zapoczątkował Syn Człowieczy, Abd-ru-shin w 1875 roku, a teraz się kończy, a wy w nim!

Bądźcie czujni, bo tylko raz przejdziecie koło Miłości i więcej Jej nie zobaczycie, waszą drogę przepaść zakończy!

sie 11 2008 CZAS PRZEMIANY ZACHODZĄCEJ
Komentarze: 0

CZAS PRZEMIANY ZACHODZĄCEJ

190.

Wymaga wiele wyrzeczeń starego, ich odrzucenie na drodze do nowego, ku Światłu i tylko stojącemu z zewnątrz może wydawać się to łatwe, lecz dla piechura wymaga użycia wszystkich swych sił, całkowitej mobilizacji, gdyż błąd może kosztować bardzo wiele, o tym piechur już wie zdobywając w drodze potrzebne doświadczenie.

Dobrego piechura poznać można po tym, że ciągle idzie i to z nową ochotą, on wie, że zatrzymać się nie może, tu głęboko w sobie słyszy wyraźnie: »NIE!«

Idąc po tej drodze ku Światłu, które coraz mocniej jest dla niego rzeczywistością, zdobywa wszystko, co mu jest potrzebne do życia, na początku nic nie miał, co by go obciążało, bo się z tym pożegnał i obecnie wie, że nic do siebie z drogi nie weźmie, gdyż to go niepotrzebnie obciąży i zatrzyma.

Podczas tej wędrówki największym jego skarbem i druhem są jego osobiste przeżycia, te wchłania w siebie całym duchem, one go jak paliwo rozgrzewają, aby na dalszej drodze był buchającym płomieniem, który bucha do góry, dziękczynnymi modlitwami do Stwórcy, ten wędrowiec wie, że żyje i nikt, i nic z jego drogi go już nie zawróci.

I choć pokuszenie raz z jednej, a niewypalone żądze z drugiej strony zapraszają do wspólnej sjesty i odpoczynku, choć na chwilę, on doskonale wie, że to pułapki sprytnie zastawione przez sługi ciemności, które wzmagają jego czujność, hartują i dają mu na swej drodze większą siłę, gdy ich wabienia odrzuci.

Na swej drodze widzi ostrzeżenia, to ci, którzy nie uniknęli wabienia pokuszenia i w nim się zatracili, a o swej drodze już zapomnieli, nawet nie pamiętają już, że taka droga jest, że prowadzi na same szczyty, ku Światłu wiecznemu.

Na drodze nie ma piechur wolnych dni, urlopów, on idzie cały czas do przodu i jeszcze przed nim wiele kroków, lecz o każdym nowym świcie pojawia się przed nim nowy świat, który na swej drodze poznaje cały czas i aby w nowy wejść jeszcze jaśniejszy świat, stary trzeba za sobą pozostawić, ze wszystkim, co tam jest!

Pozostaną przeżycia, które wciąż paliwem na tej drodze jaśniejącego ducha są.

I tak duch ludzki nawet nie wie kiedy stanie przed najjaśniejszą bramą, za którą biegnie dalsza droga do Najwyższego, do Stworzyciela, jedynego Boga. Bramą jest Miłość, lecz ją musi piechur rozpoznać, aby mogła swe podwoje otworzyć.

Na swej drodze widział wiele różnych bocznych furtek, wiele różnych bram, lecz takiej nie, ją musiał najpierw poczuć, aby mógł zobaczyć, musiał włożyć wszystko, całe swoje doświadczenie wynikające z przeżyć i zapukał… złote podwoje się ruszyły, wyszła postać, czuł i widział, że jest w tym miejscu, do którego tak uparcie dążył, wszystko, co go kusiło razem wzięte prysło. Bramę przeszedł i mógł dalej podążyć, gdzie Królestwo niejedno Najwyższego przed nim się otworzyło, jako duch zdobył swój rodzinny dom, świadom siebie samego był Bogu wdzięczny i radosnym czynem wciąż dziękował wśród takich samych jak on ludzkich duchów, różniących się tylko przeżyciami osobistymi zdobywanymi na Światła drodze.

I tak podróżnik doszedł, lecz jego dalsza droga nigdy się nie kończy, przed nim wciąż nowe możliwości, a on znowu w drodze i to bardzo szczęśliwy podróżnik.

Idź dalej podróżniku, wędrowcze i głoś na swej drodze chwałę Stwórcy, a swym życiem oddawaj Najwyższemu cześć!

Podróżnik znów zniknął za horyzontem, z nowym świtem pojawi się ponownie i tylko z osobistym bagażem, jakże jednak bogatym.

sie 10 2008 DROGI PANA SĄ NAJWAŻNIEJSZE!
Komentarze: 0

DROGI PANA SĄ NAJWAŻNIEJSZE!

189.

Po których trzeba stąpać, ponieważ są one najkorzystniejsze dla wszystkich po nich idących, gdyż prowadzą najszybciej ku Światłu, a bruk tej drogi jaśnieje Prawdą.

Jakikolwiek komentarz zbyteczny.

Dla tego, kto z tej drogi zejdzie i podąży inną oznacza same kłopoty, odniesie silne rany, w bólu i rozpaczy zginie, im dalej od jasnego szlaku wyznaczanego Słowem Pana, tym duch ludzki jest bardziej poniewierany z własnego wyboru, aż do chwili, gdy przekroczy granicę, po której już nie ma siły zawrócić ze złej drogi.

Stawką na drodze dobrej, chcianej przez Światło, jest życie wieczne, a na drodze ciemnej, chcianej przez Lucyfera, jest wieczna śmierć!

Drogi jasno od siebie można odróżnić jak się tego chce i słucha się własnego sumienia, głosu wewnętrznego, czy swoich uczuć.

I już samo Słowo Pana na was nie działa, staliście się zbyt otępiali duchowo, więc ból, rozpacz, brak siły, to są wasze strzały przez was wypuszczone, które teraz do was, według praw Bożych, wracają wzmocnione, godząc prosto w serca, tworząc ranę, która się nie goi, a narasta!

I nie pomogą uniki sprytnego waszego rozumowego myślenia, żadna tabletka, czy ziemskie lekarstwo.

Z tą raną będziecie tak długo się wlekli po ziemi, aż z wyczerpania padniecie i oczy swoje już na wieki zamkniecie.

Nawet nie mam dla was żadnych dobrych wieści, wręcz przeciwnie, nowa jaśniejąca Gwiazda, która na ziemi oczy otwiera, swoimi promieniowaniami jeszcze mocniej was przysmaży, aż zostanie tylko popiół!

Szczegóły poznacie, już je na sobie coraz mocniej doświadczacie, choć oczy i uszy zakrywacie.

To, co wokół narasta, brzmi coraz groźniej, to pomruk gniewu Bożego, który was obejmuje coraz mocniej, aż zmiażdży ostatecznie wszelką ciemność wraz z jej poddanymi, chętnymi ciemnymi sługami!

Przypomnijcie sobie dzieje Egiptu, gdy Mojżesz wyprowadzał zniewolony przez Ramzesa lud Izraelitów, tam Egipcjanie odwrócili się od prawdziwego Boga, choć mieli na swoim dworze osobiście wizytę Bożej Woli, posłańca Światła, Abd-ru-shina, Syna Człowieczego, który ze swym narodem ISRA, z Egiptem granicami swego Księstwa sąsiadował.

I tak jak kiedyś, ludzkie duchy nie przyjęły Słowa Pana, tak przez całe tysiąclecia Słowo Pana do was nie odnalazło drogi, wynik dla was negatywny i czas ziemski dla was się zakończył.

Refleksji i wniosków z waszego całego bytu brak, oprócz ziemskiego nic nie chcecie, to wyrok na siebie swym płytkim życiem wydaliście. I sami karę na sobie wykonacie, doświadczając to wszystko w nasilającym ciśnieniu Światła, aż z Księgi Życia zostaniecie wykreśleni i już was nie będzie!

Wasze chcenie pogrążenia się w ziemskim, was przygniecie i już nie powstaniecie, patrzcie codziennie jak żniwo śmierci się do was zbliża, jak natura wam doskwiera, tym razem wszystko się do końca wykona, tego żąda wola Boża!

Kilku się może uratuje, to ci do pomocy są i ich wiara prawdziwa do Stwórcy wskaże drogę do Słowa, muszą Słowo poznać sami i za Nim podążyć!

Od Żywego Słowa dostaną siłę do wykonania właściwej w sobie przebudowy i podążenia drogami Światła, aby uniknąć zagłady siebie samego.

sie 09 2008 PRZEPIĘKNY SZTANDAR NA NIEBIE ROZPIĘTY...
Komentarze: 0

PRZEPIĘKNY SZTANDAR NA NIEBIE ROZPIĘTY MIĘDZY GWIAZDAMI

188.

To tkanina tkana przez istotnych, zniewalająca przepięknymi barwami, opalizująca w promieniach Słońca.

Jest blisko, wisi nad wszystkimi ludzkimi duchami przebywającymi na Ziemi, zapowiadając wielkie wydarzenia.

To narodziny Chrystusa, przejawiające się opadnięciem zasłon blokujących prawdziwe poznanie o sobie samym, a zarazem przystąpienie do mocnego budowania fundamentu Królestwa Bożego wśród ludzi na Ziemi!

Pomocnicy powstaną z ziemi i być może ciemności ich nie zmogą, być może wytrzymają w służbie Światłu na tej Ziemi.

Opaska z oczu Syna Bożego opadnie i pozwoli poznać siebie samego, i swoje na Ziemi posłanie, które do tej pory było tylko przeczuwane, lecz obraz nie miał jeszcze wyraźnej ramy, a szczegóły się chowały za całunem jak we mgle, pokazując ogólne zarysy.

I co się stanie, gdy osłona opadnie?                               

Oczy nabiorą blasku i poznając winę ludzkich duchów przerażą się w wielkim smutku nad upadkiem ludzkiego gatunku, który osiągnął piekła dna!

Większość się jednak nie da uratować, gdyż ciężar win mocno trzyma ich w upadku, podejmę się pojedynczych akcji ratunkowych, lecz ilu chwyci się rzuconej im pomocnej liny, tego nikt nie wie, oby było, komu łapać koło ratunkowe. Lecz wyciągnąć się do góry będą musieli już sami, dostaną liny, wspinaczka już tylko i wyłącznie zależy od nich samych, i czy będzie szybka, a może wolna, wielu z drogi już z obranej zejdzie, inni w ostatniej chwili ją odnajdą, a wszystko przy burzach i błyskawicach towarzyszących agonii ciemności na Ziemi.

Po burzy morze się uspokoi i pozwoli ludziom wybudować nową przystań Światłu na Ziemi, gdy ta przed swoim Bogiem w pokorze się pokłoni, a czynami to potwierdzi.

Inaczej Światło pójdzie dalej swoją drogą samotnie, bez ludzi, ale w towarzystwie tworów, istot, form i nurtów sił uświęconych, które służą zawsze swojemu Bogu.

Niechaj się Syn Boży budzi, taka jest Wola Stwórcy, już ziemski wybił ku temu czas!

Będzie głośnie, lecz samotnie, ludzi dużo wokół i duża pustka, nieliczni wypełnią się Światłem i w jego Sile ustoją, lecz dziś jest taka Ziemia, a ona Światła nie zmienia.

Reszta będzie kształtować się na bieżąco, a działanie zawsze będzie wyprzedzające w oparciu o własne zdolności rozwijane, na ludzi nie ma co liczyć, gdyż istnieje wysokie ryzyko ich zmiany i upadku, na siłę nie można ich zawrócić, muszą poczuć smak upadku, może po nim się obudzą i zawrócą ze złej drogi, smutne jest wiedzieć o tym zawczasu i nie można im pomóc, trzeba poczekać aż runą i mieć nadzieję, że wstrząs i odniesione rany w bólu im pomogą.

Cóż, słabostki rycerze wypalają w ogniu boju, gdzie miecze w gęstej ciemności karczują drogę, a ciemni złym wyborem oddają swoją głowę pod topór ze Światła.

Dorosły mężczyzna dobrze wyposażony niech śmiga po Ziemi ze Słowem Bożym oddając cześć i chwałę swemu Bogu Ojcu!