lis 19 2008

KROK KU PRZYSZŁOŚCI


Komentarze: 0

KROK KU PRZYSZŁOŚCI

271.

Już tu na ziemi poczyniony zbliża ziemskiego człowieka do poznania Prawdy i jest dla niego konieczny.

Każdy, kto tego nie uczyni czyni los swój wyjątkowo tragiczny, to co przeżyje, tak mocno go przerazi, że będzie chciał czas stracony nadrobić, lecz już nie zdąży. Czas zmian właściwych minął dla tego typu ludzi, oni go po prostu przespali. Takimi leniwcami, otępiałymi duchowo nie zajmujmy się więcej, na nich wyrok wydany.

I choć już późno na jakiekolwiek zmiany, to chcenie dobra, prawdziwa miłość może kilku ludzkich duchów jeszcze przeobrazić, aby zdążyli uniknąć tragicznej pomyłki całej ludzkości, która zaufała swojemu rozumowi, a nie Bogu.

I dziś ziemski człowiek sam na tej ziemi nie potrafi znaleźć drogi do Światła, jest już duchowo zbyt otępiały, co widać w jego codziennej czynności. Nawet mając wskazaną i wytłumaczoną drogę w Przesłaniu Świętego Graala, nadmiernym myśleniem zatrzasnął sobie do duchowości drogę, a to, co pod sztandarem »rozwoju duchowego« dziś wam się poleca, to zjeżdżalnia lucyferowa prosto do piekła.

I nawet, gdy gorąco będziecie zaprzeczać, że tak nie jest, to wasze codzienne życie, wasze promieniowanie, wasza dusza, to w oczywisty sposób potwierdza.

Staję dziś na drodze każdemu, kto Stwórcę sobie umiłował najmocniej i pała wewnętrzną ochotą do zmierzania ku Światłu, tym pomagam, lecz gdy odchodzą sami od drogi kuszeni tylko ziemskimi wygodami, objawiają tak swoje lenistwo duchowe i upadają.

Już im nic nie pomoże, każdy tylko raz i tylko na początku ma szansę się uratować z bagna, w które się zanurzył dobrowolnie. I gdy ignoruje Słowo Prawdy lub jest nieuważny, ginie, choć sam na początku był pełen siły i euforii, lecz jego gwiazda zgasła, gdy trzeba było podjąć konkretne decyzje, by się całkowicie przeobrazić.

I mówię tu o zmierzaniu do dobra, ku Światłu, do Stwórcy, Ja przy tym stoję jak niewzruszona brama, albo Mnie ludzki duch zauważy, albo przepadnie.

Tempo zmiany technicznej i cywilizacyjnej dotyczącej ziemskich ludzi w ostatnich latach jest bardzo wysokie, a rozwój duchowy zawsze wyprzedza je całkowicie. Lecz ziemscy ludzie tego pojęcia nie zauważają i do swojego wora »rozwoju duchowego« ziemskie wpychają, w ten sposób się mocno uwsteczniają, a nie rozwijają.

A wszystko to widać w obecnych Kościołach, w religiach, w sektach i innych dziwnych związkach i stowarzyszeniach.

Duch w narodach umilkł i mocno zanika, i tak naród pozbawia się życia, i wymiera w lawinowy już sposób, a jakakolwiek ziemska, materialna pomoc, czy ingerencja problem tylko pogłębia.

Coraz więcej ziemskich ludzi choruje, rodzi się mocno obciążone wadami, a nieszkodliwe kiedyś wirusy, czy bakterie stają się dziś plagami. I pomimo rozwoju medycyny akademickiej, wzrostu jej technicznych możliwości, ziemscy ludzie upadają na zdrowiu.

I nigdy ziemskiemu człowiekowi nie pomoże jednostronne, tylko ziemskie, materialne życie. Jedna wasza noga musi mieć oparcie w duchu, aby mieć równowagę, lecz wy stoicie dwiema w bagnie i dziwicie się, że upadliście.

Cóż, wy mądrzy z całym zapleczem rozumowym, macie efekt swoich dokonań całościowych, wygodne mieszkanie czy własny domek, samochód może drugi, dobra praca czy renta, a może już emerytura, dodatkowa polisa na życie, pod nosem sklep, za rogiem apteka i osobisty lekarz, a stan waszego ducha nieznany, zaginął na bagnach wszelkich ciemności, wiara wasza wchłonięta przez rozum, dziedziczne obciążenie, grzech pierworodny, nadmierne myślenie, to tak jakbyście nigdy nie żyli.

A śmierć, strach i paraliż zamieszkały z wami, w tym jakże wygodnym ziemskim mieszkanku!

Cóż, wszystkim nie pomogę, przyszedłem dla niewielu, może się uratują i tego życzę wszystkim, którzy nie tylko czytają Słowo, lecz w duchu, w sobie je głęboko przeżywają.

Wielu z was powie; że sobie poradzi sama, a Ja was widzę jak górników 1000 metrów pod ziemią i za chwilę wstrząs zasypie całą ekipę, może martwe ciała wydobędą z dna szybu.

Siedząc w jednym miejscu, nie badając i nie sprawdzając do nikąd nie dojdziecie, czas wstać i się rozglądnąć za drogą już ostateczną, aby jeszcze się zdążyć uratować, lecz gdy znów siądziecie możecie już nie powstać, a tym samym popadniecie w rozkład, no chyba, że już ogarnął was sen kamienny, ale wtedy tego Słowa już nie usłyszycie.

Światło odeszło, powróciło do Źródła, do Boga, a na ziemi zapadła ciemność, gdyż ludzie skrupulatnie omijali Bożego posłańca i Słowo, które przyszło nie badali, nie sprawdzali, nie żyli Słowem, i na siebie wyrok ostatni wydali, jakże dla nich samych niekorzystny!

Tylko, po co i dlaczego tak postąpili?

Bo sami tego chcieli! Zaufali ciemności, a nie Bogu!

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz